Sprzedali banki, media oddali Niemcom, przemysł zlikwidowali, rolnictwo spętali absurdalnymi limitami, górnictwo i energetykę pozostawili w chaosie. Została masa upadłościowa broniąca się resztkami sił; z Polskimi Lasami na czele. I jeszcze – pozostały instytucje państwowe wszelkich szczebli do zarządzania tą masą. Taka jest dzisiaj Polska – sponiewierana, oszukana, zdziwiona swoją bezsilnością.
Mistrzowie inżynierii społecznej wykreowali, przy użyciu massmediów, Polaków biernych, słabych, nierozumiejących rzeczywistości. Na tak przygotowanym gruncie realizowane są kolejne etapy szkodzenia Polsce i Polakom. Terenem obecnych działań jest majstrowanie przy symbolach narodowych i coraz bardziej masowe zastępowanie polskich słów słowami obcojęzycznymi.
Zacieranie śladów polskości jest powszechne i wszechobecne. Począwszy od szkoły, poprzez kulturę; na gospodarce kończąc. Od października do grudnia trwał obywatelski wybór nowego logo dla Polski, najpotężniejsza polska firma KGHM Polska Miedź S.A. przyjęła uchwałę usuwającą z nazwy firmy słowa „Polska Miedź”. Jakby te słowa komuś uwierały! Decydenci uznali zapewne, że firma osiągająca sukcesy na świecie nie powinna eksponować swojej polskości. Polska, według rozumienia tych decydentów, kojarzy się z bałaganem, słabą jakością, nieudolnością. Nie chcą takich skojarzeń; więc rugują słowo „Polska”. Jednak, gdy za granicą padają słowa o „polskich obozach śmierci” – wtedy ci sami decydenci nie protestują.
Do tej pory koncern KGHM Polska Miedź posługiwał się szyldem złożonym z samych liter, bez żadnego symbolu. Nad słowami Polska Miedź umieszczone były litery KGHM w kolorze miedzi. Całość stanowił zwarty, prosty i czytelny szyld firmy. Po 50 latach funkcjonowania przedsiębiorstwa stwierdzono, że bez nowego logo nie da się dalej prosperować. Dlatego stworzono nowy znak rozpoznawczy złożony z białego rombu wpisanego w sześciokąt. Obok tego znaku umieszczono litery KGHM. Sześciokąt i litery są ciemne, tło również ciemne; żeby nie powiedzieć mroczne. Gdy się go nie podświetli, całość robi smutne wrażenie. Ponadto, geometryczny znak w żaden sposób nie kojarzy się z naszym krajem. Najbardziej jednak niepokoi to, że zniknęło słowo „Polska”. Nie zastąpiono go nawet polskimi barwami będącymi znakiem rozpoznawczym Polski. Czyżby chciano oswajać świat, że KGHM ma coraz mniej wspólnego z Polską?
Zatwierdzając nowe logo koncernu KGHM, jego Zarząd tłumaczył, że zmiana logo może „pomóc w identyfikacji spółki na zagranicznych rynkach, gdzie nasz koncern realizuje liczne projekty”. Przedziwne, firma rozpycha się rękami i nogami, kupuje kopalnie w Afryce i Ameryce, jest w ścisłej światowej czołówce producentów miedzi i największym wydobywcą srebra na świecie. A mimo tego uważa, że nie jest rozpoznawalna, dlatego stwarza nowe logo. Zastanawia, co pomyśli o Polakach zagraniczny biznesmen widząc działającą pół wieku, dobrze prosperującą firmę o rocznych obrotach 24 miliarda złotych, która ukrywa kraj swojego pochodzenia. Od ponad 20 lat, w biznesowych kręgach mówi się o poprawie wizerunku Polski na świecie. Rozwija się dziedzina brandingu narodowego, czyli technika marketingu kreującego marki narodowe. Liczne konferencje, kampanie, rankingi i publikacje w kółko powtarzają, jak ważna jest „Marka Polska”. Wymyśla się sposoby skutecznego promowania na świecie polskich usług i produktów. Niestety, w ślad za tym nie idą jednoznaczne działania pomagające podnieść znaczenie Polski na świecie. Dowodzą tego liczne, nieudane próby. W 2012 r. klęskę poniosło logo PZPN na Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej.
Umieszczoną na piłce karykaturę orła, nazwano stylizacją polskiego orła. Podobnie było w 2002 r., kiedy zaproponowano logo dla Polski w postaci latawca wyrywającego się do lotu. Biało-czerwona krata wypełniająca latawiec, bardziej przypominała lotniczą szachownicę niż „Solidarność”, którą miała obrazować według zamysłu autora.
Od 1992 r. funkcjonuje, z sukcesem, znak promocyjny „Teraz Polska”. Przyjął się i jest rozpoznawalny, bo opiera się na niewyszukanym motywie flagi polskiej. Wystarczyłoby w dalszym ciągu wykorzystywać ten znaczek w promowaniu polskich usług i produktów w Polsce i za granicą. Ale, niestety, „specjaliści od promocji Polski” uznali, że Polsce brakuje stosownego znaku rozpoznawczego i postanowili wydać milion złotych na projekt nowego logo dla Polski. Przedstawicielka pomysłodawców Henryka Bochniarz – prezydent Konfederacji Lewiatan powiedziała: „Widzimy dużą potrzebę wzmocnienia wizerunku Polski i polskich przedsiębiorstw za granicą. Opracowanie jednego znaku zwiększy dynamikę rozwoju gospodarczego naszego kraju oraz siłę eksportowych marek”. W grudniu miał być sfinalizowany wybór nowego logo. Starania o jego wybór rozpoczęły się 1,5 roku temu z inicjatywy polskich środowisk biznesowych. Patronatu użyczyła Rada Promocji przy MSZ. Pracę nad nowym logo zlecono angielskiemu specjaliście od budowy marek krajów, regionów i miast – Wally’emu Olinsowi. Ten 83-letni kreator logotypów wymyślił, że dla promocji Polski najbardziej odpowiedni będzie znak stylizowanej sprężynki, bo jak uzasadniał, sprężyna dobrze oddaje naturę Polaków. Mówił o nas: „im bardziej was naciskają, im większa jest presja na was, tym silniejsza reakcja na to”. Czyżby świat, którego wyrazicielem jest pan Wally Olins, oczekiwał od Polski, by godziła się na dalsze dociskanie? Nieżyjący już pan Olins był nawet życzliwy Polsce, bo nie pozbawił znaczka barw narodowych. I tak, powstały trzy warianty czerwonej sprężynki ustawionej pionowo na białym tle. Głosujący przez internet mieli sporo trudności, bo znaki były niemal identyczne; różniąc się tylko grubością i układem zwojów sprężyny. W trakcie głosowania, internet roił się od nieprzychylnych komentarzy. Sprężynka wzbudziła wiele śmiechu i skojarzeń nie licujących z celem, jakim jest promowanie naszego kraju. W wypowiedziach komentatorów powtarzał się zarzut, że nie wiadomo, o co w tym logo chodzi, „co to za logo, że trzeba tłumaczyć jego sens?”. Na szczęście „czerwona sprężynka” nie stała się polskim logo. Inicjatywa, której poparcia użyczył ówczesny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, poniosła porażkę. Polacy słusznie zlekceważyli plebiscyt na nowe polskie logo. Organizatorzy spodziewali się miliona głosów, a otrzymali ich tylko 187,5 tysiące. Wobec takiej klęski musieli ogłosić: „liczne głosy przeciwne projektowi spowodowały, ze sprężynka jednak nie będzie na razie wykorzystywana”.
Mimo dużego szumu wokół promowania polskich produktów na świecie, po wejściu Polski do UE zmniejszyła się ilość polskich produktów rozpoznawanych jako polskie. Istnieje polska mania ukrywania nazw naszych towarów pod niepolską nazwą. „Made in Poland” masowo zastępuje się słowami „Made in EU”. W ten sposób nawet Polacy nie wiedzą, że przykładowo odzież pod popularną marką Reserved, Cropp, House, Mohito – to marki należące do polskiej firmy z Gdańska – grupy LPP. Albo, że popularna sieć sklepów obuwniczych grupy CCC – to również polska firma z Polkowic. Również polskie są marki Tatuum, Deni Cler i Big Star. Podobnie jest z największym sprzedawcą biżuterii i zegarków na polskim rynku – firmą Apart z Poznania. Nie ma reklam informujących, że dane produkty są polskie. Uwaga reklam skupia się na innych walorach. Nie uczy się nas być dumnym z tego, co polskie. Dlatego polscy producenci chcąc dogodzić kosmopolitycznym gustom Polaków, sprzedają swoje wyroby pod angielsko brzmiącymi nazwami.
Walka o klienta staje się coraz bardziej brutalna. Integracja gospodarek krajowych w ramach UE okazuje się fikcją. Każde państwo walczy o promowanie swoich wyrobów. Jak zwykle, Polska jest ofiarą handlowych rozgrywek. Nawet Czesi okazują się bardziej przebiegli organizując bojkot polskich towarów. Doszło w końcu do paradoksu. UE narzuciła niedawno nowe prawo, nakazując wprowadzenie od kwietnia bieżącego roku obowiązek oznaczania wyrobów branży mięsnej znakiem rzeczywistego pochodzenia wyrobu. Wrócimy więc znowu do zapisu „Made in Poland”, tym razem na rozkaz UE. Kiedyś, gdy nie było jeszcze tysięcy osób zajmujących się brandingiem, marketingiem itp., umieliśmy zainteresować inne kraje naszymi wyrobami. Znana była polska wódka, polska szynka, polskie miody. UE nie tylko zabrała nam gospodarkę, ale odebrała nam rozum i poczucie swojej wartości. Dzisiaj raczkujemy, pobierając nauki z Zachodu.
Wizerunek Polski na świecie tworzą firmy, produkty, miejsca, wydarzenia; a także ludzie! W rankingu polskich marek znanych na świecie, wysoko plasują się takie firmy, jak firma kosmetyków Inglot, Lotos, bydgoska Pesa. W kategorii miejsca – prym wiedzie Wieliczka.